Oj długo zbierałem się do tego tekstu… głównie z tego względu, że chciałem go ładnie napisać i raz na zawsze wyjaśnić kwestię tego: Kiedy to musimy korzystać ze ścieżek rowerowych, a kiedy nie! A także, jaką linię obrony przyjąć przed sądem w przypadku, gdy funkcjonariusz policji jest niezwykle oporny na wiedzę płynącą wprost z Prawa o Ruchu Drogowym (PoRD).
Słowem wstępu, być może pamiętasz sprawę związaną z interwencją policji, podczas gdy jadąc ulicą nie korzystałem, ze ścieżki rowerowej. Sprawa trafiła do sądu tytułem wyjaśnienia sporu, a ów sąd po 9 miesiącach wydał wyrok, w którym zostałem uniewinniony od postawionych mi zarzutów. Tym samym sąd zadecydował, że w danym przypadku nie miałem obowiązku korzystać ze ścieżki rowerowej.
Ale jak to było po kolei?
Jechałem sobie prawą stroną tej drogi:
Ja jechałem tak jak biały samochód. Po prawej stronie rozpoczynał się chodnik. Po lewej Ciąg pieszo rowerowy. Nie było zakazu poruszania się rowerem.
Sprawa do sądu pewnie nigdy by nie trafiła, gdyby nie pewna Pani, która za cel postawiła sobie, że siłą na tą ścieżkę mnie sprowadzi… jechała za mną samochodem, trąbiła oraz zaczęła wyprzedzać, a gdy zrównała się ze mną, zaczęła mnie spychać do prawej krawędzi jezdni, hamując przy tym oraz krzycząc na mnie przez okno, że po lewej mam ścieżkę rowerową. Sytuacja była o tyle niebezpieczna, że prawie zostałem potrącony i niemal znalazłem się na krawężniku. Pani akurat mieszkała kilkaset metrów dalej i postanowiliśmy sobie wyjaśnić sprawę słownie, a gdy to nie pomogło, na miejsce wezwała patrol policji, który po przyjeździe nie bardzo potrafił orzec winę i musiał konsultować się z kimś telefonicznie. Ostatecznie panowie policjanci stwierdzili, że powinienem bezwzględnie jechać ścieżka rowerową i też przeprosić panią, za to, że przeszkodziłem jej w jeździe samochodem (sic!). Na nic zdały się moje cytaty z prawa o ruchu drogowym oraz konwencji wiedeńskiej. Postanowiłem więc nie kopać się z koniem i stwierdziłem, że panowie są niekompetentni oraz brakuje im elementarnej wiedzy z zakresu PORD i sprawę sobie wyjaśnimy w sądzie jeśli są tacy cwani. Panowie odstąpili wtedy od orzekania winy mandatem i skierowali sprawę do późniejszego wyjaśnienia.
Na drugi dzień udałem się do placówki miejscowej drogówki podpytać jak to właściwie jest z tymi ścieżkami rowerowymi w tym przypadku. Ogólnie wszyscy policjanci mieli mnie w nosie i bez zagłębiania się w przepisy drogowe mówili, że bezwzględnie powinienem korzystać ze ścieżki rowerowej. Odmiennego zdania była jedynie Pani, która mimo wszystko sięgnęła do przepisów i przyznała mi rację.
Kilka dni później wezwany zostałem na komisariat policji celem wyjaśnienia zajścia z interweniującą policją i tam policjant stanowczo stwierdził, że kontaktował się w tej sprawie z drogówką i jest pewny, że powinienem wtedy korzystać z ciągu pieszo rowerowego. Zapewne kontaktował się z tymi Panami, o których wspomniałem akapit wyżej… Pan też zaproponował mi mandat, którego oczywiście nie przyjąłem i tak o to sprawa nabrała biegu sądowego.
I tutaj musicie wiedzieć o zasadach postępowania sądów w przypadkach, gdy ktoś nie przyjmie mandatu podczas wykroczenia drogowego. Otóż sądy niejako z automatu stają po stronie policji i podtrzymują winę kierującego wydając tak zwany Wyrok Nakazowy. Ja dodatkowo zostałem obciążony grzywną w wysokości 3 krotnej wartości pierwotnego mandatu (300pln). W takim przypadku przysługuje nam prawo odwołania się ot takiego wyroku (mamy na to 7 dni) i dopiero takie odwołanie skutkuje tym, że możemy sobie przyjść na rozprawę sądową i rozpocząć „zabawę”.
Ogólnie rzecz biorąc zostałem oskarżony o to, że:
„w dniu 17 października 2018 r. około godz. 16:50 w Rzeszowie na ul. Jana Pawła II 58, kierując rowerem naruszył obowiązek wynikający ze znaku C-13/C-16, tj. korzystania z drogi dla rowerów i pieszych wyznaczonej w kierunku, w którym się poruszał jadąc jezdnią tj. o wykroczenie z art. 97 kw w zw. z art. 33 ust. 1 PRD i § 40 ust. 1 Rozporządzenia Ministra Infrastruktury i Administracji w sprawie znaków i sygnałów drogowych.”
Osobiście jadąc rowerem ul. Jana Pawła II w stronę Budziwoja nie miałem świadomości, ani wiedzy, że po lewej stronie właśnie rozpoczyna się droga dla rowerów, gdyż żaden znak drogowy o tym mnie nie informował. Dopiero po analizie sytuacji i rozmowie z funkcjonariuszami Policji zostałem o tym przez nich poinformowany. Stan mojej wiedzy oparty był o obowiązujące przepisy, które pozwoliłem sobie przywołać poniżej.
I właśnie dobrze w swoim odwołaniu napisać podstawy prawne, w imię których będziemy się bronili. U mnie były to zapisy takie jak:
Art. 33 ust. 1 PRD mówi: „Kierujący rowerem jest obowiązany korzystać z drogi dla rowerów lub pasa ruchu dla rowerów, jeśli są one wyznaczone dla kierunku, w którym się porusza lub zamierza skręcić. Kierujący rowerem, korzystając z drogi dla rowerów i pieszych, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustępować miejsca pieszym.”
Fragment zapisu: „…jeśli są one wyznaczone dla kierunku, w którym się porusza lub zamierza skręcić.” oznacza, że droga dla rowerów musi być wyznaczona po prawej stronie jezdni, aby rowerzysta miał obowiązek z niej korzystać.
Powyższe wynika między innymi z:
art. 1 pk t z) Konwencji Wiedeńskiej o Ruchu Drogowym (Dz. U. 1988 nr 5 poz. 40 i 44), która stwierdza, że: „określenia „kierunek ruchu” oraz „odpowiadający kierunkowi ruchu” oznaczają prawą stronę, jeżeli zgodnie z ustawodawstwem krajowym kierujący pojazdem jest obowiązany wymijać inny pojazd po swojej lewej stronie; w przeciwnym razie określenia te oznaczają lewą stronę”.
Ponadto, o tym, czy droga jest drogą dla rowerów stanowią wyłącznie znaki drogowe. Rowerzysta – tak jak każdy kierujący – ma obowiązek stosować się do znaków drogowych umieszczonych po prawej stronie jezdni (oraz nad pasem ruchu; wtedy stosuje się tylko do tego pasa ruchu; znaki umieszczone po lewej stronie jezdni stanowią powtórzenie tych po prawej lub o ich umieszczeniu tam decydują przepisy szczegółowe – a takich dla znaku „droga dla rowerów” nie ma). Jeśli droga dla rowerów lub rowerów i pieszych jest wyznaczona znakiem nakazu umieszczonym po lewej stronie jezdni, to o ile po prawej stronie nie ma znaku „zakaz ruchu rowerów”, rowerzysta może jechać jezdnią. Wynika to z § 2 ust. 1 rozporządzenia Ministrów Infrastruktury oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji w sprawie znaków i sygnałów drogowych (Dz.U. 2002 nr 170 poz. 1393).
W rzeczonym przypadku na ul. Jana Pawła II w Rzeszowie nie ma żadnego znaku po prawej stronie informującego o rozpoczynającej się drodze dla rowerów, a także nie ma zakazu poruszania się rowerem ulicą.
Moim zdaniem, kierujący pojazdem ma obowiązek stosować się do znaków drogowych, a nie do ich braku. Nie może być podstawą zachowań na drodze wiedza inna niż wynikająca wprost z przepisów, znaków i sygnałów drogowych (np. wynikająca z doświadczenia życiowego lub lektury Internetu świadomość, że np. 10 metrów w bok istnieje droga dla rowerów). W dodatku przepis ten musiałby obowiązywać zarówno na jezdni jedno- jak i np. czteropasowej, zarówno w dzień jak i w nocy, czy np. podczas deszczu kiedy zauważenie jakiegokolwiek znaku umieszczonego po lewej stronie jezdni jest trudne lub niemożliwe.
No dobra, przejdźmy teraz do samych rozpraw. Na pierwszą dostałem obowiązek osobistego stawiennictwa, gdzie właściwie zacytowałem wszystko to, co napisałem w sprzeciwie do wyroku nakazowego.
Na tej samej rozprawie pojawił się świadek, jeden z funkcjonariuszy, który podejmował wtedy interwencję. Próbował mnie w jakiś głupi sposób ośmieszyć przed sądem i insynuował to, że na początku nie zgodziłem się z jego opinią, a później po jego błyskotliwym tłumaczeniu niejako przyznałem mu rację. Bzdura! Gdybym rację mu przyznał, to zapewne byśmy się tego dnia nie spotkali na sali sądowej…
Przyszedł czas na rozprawę numer dwa. Tym razem bez obowiązku osobistego stawiennictwa. Na niej za to w roli świadka stawił się drugi funkcjonariusz oraz Pani, dzięki której całe to zamieszanie miało miejsce. Właściwie niczego nowego od nich sąd się nie dowiedział, z wyjątkiem tego, że szanowna Pani tak starała się o ścieżki rowerowe, tak oddawała kawałek swojego gruntu, że teraz wymaga, aby wszyscy przestrzegali prawo… tylko oczywiście nie ona sama…
Była też trzecia rozprawa, na której sąd stwierdził, że powoła sobie biegłych sądowych, którzy sprawdzą oznaczenie w rzeczonym miejscu i wydadzą swoją opinię.
Czwarta rozprawa została odwołana na godzinę przed jej rozpoczęciem. Nowy termin wyznaczono kilka tygodni później. Na rozprawie nie zjawiła się żadna ze stron, zatem nikt nie miał nic do dodania i tym samym podtrzymał swoje zdanie.
Piąta rozprawa była tą, na której sąd wydał wyrok.
A wyrok oraz jego uzasadnienie jest dość długi bo wynosi około 20 stron, więc przytoczę te najistotniejsze kwestie poniżej.
Tutaj jeszcze dopowiem, że sąd dał wiarę moim zeznaniom oraz zeznaniom Pani (dzięki której mogę napisać ten tekst. Dzięki…) i uznał je za autentyczne i szczere. Natomiast sąd częściowo dał wiarę zeznaniom funkcjonariuszy, którzy w tym dniu podejmowali interwencję. Panowie od samego początku próbowali coś kombinować w zeznaniach i ich słowa niestety nie były ze sobą spójne. Zresztą, jak tu wierzyć ludziom, którzy nie znają prawa o ruchu drogowym, a próbują osądzać o wykroczenia drogowe…
Ściąga przed dalszą częścią tekstu:


Przejdźmy teraz do wyroku:
Przedmiotem ochrony wykroczenia określonego w art. 97 kw w zw. z art. 33 ust. 1 ustawy z dnia 20 czerwca 1997r. Prawo o Ruchu Drogowym (Dz. U. 2005r. Nr 108 poz. 908) jest bezpieczeństwo i porządek w komunikacji.
Artykuł 33 ust. 1 ustawy Prawo o ruchu drogowym stanowi, iż kierujący rowerem jest obowiązany korzystać z drogi dla rowerów lub pasa ruchu dla rowerów, jeśli są one wyznaczone dla kierunku, w którym się porusza lub zamierza skręcić. Kierujący rowerem, korzystając z drogi dla rowerów i pieszych, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustępować miejsca pieszym.
Z kolei zgodnie z brzmieniem § 40 ust. 1 Rozporządzenia Ministra Infrastruktury i Administracji w sprawie znaków i sygnałów drogowych – Umieszczone na jednej tarczy symbole znaków C-13 i C-16 oddzielone kreską poziomą oznaczają, że droga jest przeznaczona dla pieszych i kierujących rowerami. Kierujący rowerami są obowiązani do korzystania z tak oznakowanej drogi, jeżeli jest ona wyznaczona dla kierunku, w którym oni poruszają się lub zamierzają skręcić. Ruch pieszych i rowerów odbywa się na całej powierzchni tak oznaczonej drogi. Natomiast umieszczone na jednej tarczy symbole znaków C-13 i C-16 oddzielone kreską pionową oznaczają drogę dla rowerów i drogę dla pieszych położone obok siebie, odpowiednio po stronach wskazanych na znaku. Kierujący rowerami są obowiązani do korzystania z tak oznakowanej drogi, jeżeli jest ona wyznaczona dla kierunku, w którym oni poruszają się lub zamierzają skręcić. (§ 40 ust. 2)
Zgodnie zaś z punktem 1.5.1 załącznika nr 1 – Szczegółowe warunki techniczne dla znaków drogowych pionowych i warunki ich umieszczania na drogach do Rozporządzenia Ministra Infrastruktury z dnia 3 lipca 2003 roku w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach – znaki umieszcza się:
- Po prawej stronie jezdni lub nad jezdnią, jeżeli dotyczą jadących wszystkimi pasami ruchu;
- Nad poszczególnymi pasami ruchu, jeżeli dotyczą jadących tylko tymi pasami ruchu;
- Po lewej stronie jezdni:
- Samodzielnie, jeżeli dopuszczają to przepisy rozporządzenia w sprawie znaków i sygnałów drogowych,
- Jako powtórzenie znaków umieszczonych po prawej stronie na drogach dwujezdniowych, których jezdnie posiadają więcej niż jeden pas ruchu, przy czym jako obowiązkowe dotyczy to znaków kategorii A, B (z wyjątkiem znaków B-35 do B-38), G oraz znaków D-6, D-6a, D-6b,
- Na drodze jednokierunkowej, przy czym jako obowiązkowe dotyczy to znaków D-6, D-6a, D-6b oraz znaków kategorii G;
- Na jezdni, jeżeli droga jest zamknięta dla ruchu lub ruch na niej jest ograniczony;
- Na wysepkach w obrębie skrzyżowań, jeżeli znak nakazu wskazuje obowiązek jazdy w określonym kierunku;
- Na drogach dla rowerów.
Jeżeli znak po lewej stronie jezdni jest powtórzeniem znaku umieszczonego po prawej stronie, to powinien znajdować się w tym samym przekroju poprzecznym drogi, chyba że warunku lokalne to uniemożliwiają lub przepisy załącznika stanowią inaczej.
Z akt niniejszej sprawy wynika bowiem to, że droga dla rowerów na ul. Jana Pawła II w Rzeszowie wyznaczona jest po lewej stronie jezdni, tj. po przeciwległej stronie niż tej, po której poruszał się kierowanym rowerem obwiniony, natomiast po prawej stronie jezdni ul. Jana Pawła w Rzeszowie w kierunku Budziwoja nie występowały znaki drogowe informujące, że po przeciwległej stronie jezdni znajduje się droga dla rowerów. Jednocześnie po prawej stronie ulicy nie było znaku zakazu ruchu dla poruszających się rowerami. W związku z powyższym Sąd uznał za niemiarodajną tę część zeznań funkcjonariuszy policji, a to Przemysława C. i Macieja S., w której przedstawili swoją interpretację oznakowani akcentując, że pomimo tego, że znaki informujące o drodze dla rowerzystów i pieszych (stanowiący kompilację znaków C-13 i C-16 znajdował się po przeciwległej stronie jezdni ul. Jana Pawła II – to ten znak również obowiązywał osobę obwinionego poruszającego się po prawej stronie jezdni.
Z przedstawionej przez obwinionego fotografii (dołączonej do złożonego sprzeciwu od wyroku nakazowego) tj. z miejsca, w którym obwiniony kontynuował jazdę po prawym pasie ruchu ul. Jana Pawła II wynika, że oznakowanie drogowe informujące o występującej po lewej stronie jezdni ul. Jana Pawła II o ciągu rowerowo-pieszym (stanowiące kompilacje znaków C-13 i C-16) były niewidoczne dla obwinionego z uwagi na to, że ww. oznakowanie występowało po przeciwległej stronie jezdni ul. Jana Pawła II. Jednocześnie podkreślenia wymaga także to, że wówczas panował normalny ruch pojazdów, a obwiniony nie mógł zatrzymać się, albowiem za nim i po przeciwnym pasie ruchu jechały samochody; nie mógł też wjechać na chodnik po prawej stronie, gdyż byłoby to niezgodne z obowiązującymi przepisami. W niniejszym przypadku przy ul. Jana Pawła – na co raz jeszcze należy zwrócić uwagę, nie było znaku po prawej stronie informującego o rozpoczynającej się drodze dla rowerów, a także nie było zakazu poruszania się rowerów ulicą. W sytuacji nałożenia na rowerzystę obowiązku stosowania się do znaków po lewej stronie jezdni, oznaczałoby konieczność przecięcia osi jezdni i zajechania drogi jadącym z naprzeciwka pojazdom (ponadto przepis ten musiałby obowiązywać na jezdni dwu- oraz cztero- pasmowej, zarówno w dzień, jak i w nocy) – stąd też zauważenie znaku po lewej stronie jezdni jest niemożliwe lub co najmniej utrudnione.
Na uwagę zasługuje jednocześnie to, iż zarządzający drogą może zmienić występujące w danym miejscu oznakowanie drogowe, a także zdarza się również, że poszczególne części drogi, w tym również ścieżki rowerowe, poddawane są modernizacji, w czasie której wyłączany jest na nich wszelki ruch. Z uwagi na to, że kierujący rowerem jest pełnoprawnym uczestnikiem ruchu drogowego i kierującego pojazdem obowiązuje ruch prawostronny, obwiniony w okolicznościach zdarzenia był uprawniony do poruszania się po jezdni, możliwie blisko jej prawej krawędzi (co zresztą uczynił) i z uwagi na omówione usytuowanie znaków drogowych na trasie przejazdu obwinionego, obwiniony winien stosować się do oznakowania drogowego po prawej stronie jezdni w dniu zdarzenia.
W ocenie Sądu, w świetle zebranego w sprawie materiału dowodowego nie jest możliwe przypisanie obwinionego popełnienia zarzuconego mu wykroczenia. Obwiniony przedmiotowego dni kierując rowerem i jadąc po jezdni nie naruszył obowiązku korzystania z ciągu pieszo-rowerowego. Zebrany zatem w sprawie materiał dowodowy nie dał wystarczających podstaw do uznania, iż to obwiniony był sprawcą wykroczenia z art. O czyn z art. 97 kw w zw. z art. 33 ust. 1 PRD i § 40 ust. 1 Rozporządzenia Ministra Infrastruktury i Administracji w sprawie znaków i sygnałów drogowych – ujętego we wniosku o ukaranie.
W tej sytuacji w oparciu o art. 5 § 1 pkt 2 kpow – obwinionego uniewinniono od zarzutu popełnienia wykroczenia z art. 97 kw w zw. z art. 33 ust. 1 PRD i § 40 ust. 1 Rozporządzenia Ministra Infrastruktury i Administracji w sprawie znaków i sygnałów drogowych.
Tak więc reasumując, własnymi (zrozumiałymi) słowami:
Jeśli droga dla rowerów, czy też ciąg pieszo-rowerowy biegną po przeciwnej stronie ulicy, a my nie mamy znaku zakazu poruszania się rowerem po jezdni (ustawionego po prawej stronie znaku), to nie mamy obowiązku korzystać z tych ścieżek rowerowych. Jeśli zaś znak zakazu by się pojawił, wtedy taki obowiązek już mamy.
Jeśli droga dla rowerów, czy też ciąg pieszo-rowerowy biegną po naszej stronie ulicy, wtedy taki obowiązek korzystania ze ścieżek rowerowych także mamy.
Oczywiście można tutaj mówić, że te ścieżki bywają w marnej jakości, że krawężniki są wysokie itd. ale nie zmieni to naszego obowiązku wynikającego z przepisów o ruchu drogowym.
Nie ważne czy jest to droga dla rowerów, czy ciąg pieszo rowerowy, to jednak obowiązek korzystania na rowerzystach spoczywa. Choć tutaj nie jestem do końca przekonany, bo jeśli wrócimy na moment do zapisu z PRD: „Kierujący rowerem jest obowiązany korzystać z drogi dla rowerów lub pasa ruchu dla rowerów, jeśli są one wyznaczone dla kierunku, w którym się porusza lub zamierza skręcić. Kierujący rowerem, korzystając z drogi dla rowerów i pieszych, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustępować miejsca pieszym.” – Ja rozumiem ten zapis tak, że jeśli mam drogę dla rowerów to jestem obowiązany z niej korzystać, a jeśli jest to ciąg pieszo-rowerowy to mogę (ale nie muszę) korzystać, jednak wtedy bezwzględnie muszę ustępować miejsca pieszym. Sąd jakby ma inne zdanie w tej kwestii.
Można się także zastanowić nad bezpieczeństwem korzystania ze ścieżek rowerowych. Bardzo często samochody wyjeżdżające z bocznych dróg (posesji), czy też zjeżdżające z głównej drogi nie zwracają uwagi na rowerzystów i wymuszają pierwszeństwo przejazdu co jest niestety plagą, a poruszający się rowerem musi co chwila oceniać zachowanie innych i nie ma pełnego komfortu jazdy taką ścieżką, a komfort ten w mojej ocenie miałby jadąc po prostu jezdnią.
Kolejną kwestią jest brud i syf zalegający na tych ścieżkach. Zwłaszcza po zimie. Pełno kamieni, często szkła lub innych gałęzi powoduje bardzo duże zagrożenie w poruszaniu się rowerem począwszy o przebitej dętce (szytce), a skończywszy na wypadku… W takich przypadkach osobiście wybieram jazdę ulicą, bo cenię sobie własne bezpieczeństwo (pal licho o sprzęt).

Kwestia sporna, jednak wciąż nie wyjaśniona w PRD. Rower szosowy to wciąż rower i tutaj nie ma wielkiego znaczenia czy jedziemy składakiem za 50pln czy wypasioną szosóweczką za 50 tys. pln. Choć przyznam, że podczas pierwszej rozprawy sądowej zostałem zapytany o to, jakim rowerem się poruszałem i później wyrażenie „sportowy rower szosowy” padało w wyroku. Więc być może sądy starają się zwracać na to już uwagę.
Kolejna sprawa, ścieżki rowerowe nierzadko kończą się lub zaczynają ot tak, po prostu…
Lub jedziemy sobie jezdnią i nagle mamy znak zakazu ruchu rowerów, a możliwości zawrócenia, ani zjazdu z tej jezdni już nie mamy żadnego…
Często brakuje konsekwencji w wyznaczaniu siatki dróg rowerowych. Mam nieodparte wrażenie, że w wielu miastach najważniejsze są statystyki posiadania odpowiedniej ilości kilometrów takich ścieżek, a ich logiczny sens jest już mniej ważny. Pieniądze z różnych programów i dotacji trzeba wykorzystać, nie ważne jak, ale trzeba wykorzystać, a już przede wszystkim przed wyborami…
Oczywiście rowerzyści też bez winy nie są i często aż prosi się, aby skorzystali jednak ze ścieżki rowerowej, to jednak bywają (bywamy) uparci jak przysłowiowe osły…
Mam nadzieję, że tym tekstem rozwiałem wiele wątpliwości dotyczących obowiązku korzystania z dróg dla rowerów i tym podobnych, oraz przedstawiłem pewną linię obrony w przypadku, gdy policjant po prostu nie zna przepisów ruchu drogowego. W sądzie zawsze możesz powołać się na moją sprawę: XW 1261/18 (może wyrok trafi niedługo do spisu internetowego, wtedy go zalinkuję tutaj).
Jeśli masz jakieś pytania, wątpliwości, zażalenia to pisz śmiało w komentarzu 🙂
Powiem tak, zawsze starałem się jeździć ścieżkami jeśli takowe są. Ostatnio jednak dwa razy w ciągu jednego miesiąca na ścieżce rowerowej złapałem dziurę w szytce na kamykach których nikt nie sprząta. Koszt? za dwie szytki plus montaż prawie 500 zł. Od tej pory na szosówce unikam ścieżek jak mogę bo nikt o nie nie dba. Na MTB oczywiście śmigam ścieżkami. Policja powinna również sprawdzać stan ścieżek i karać nie tylko rowerzystów ale i ludzi odpowiedzialnych za te ścieżki.
W takim wypadku zastanowiłbym się, czy nie warto zwrócić się o odszkodowanie do administratora danej drogi – on ma obowiązek utrzymywać ją w dobrym, bezpiecznym stanie, czego ewidentnie nie robi. 500 zł może nie warte takiego zachodu, ale może coś to zmieni na przyszłość.
A jeśli rozwalę sobie oponę w aucie o dziurę to też mogę skorzystać zamiast jezdni z innego fragmentu ulicy lepiej utrzymanego? Opona w aucie plus pogięta felga to też koszty…
Dzięki za tekst. A czy V>40km/h pozwala jechać ulicą nawet wzdłuż ddr?
Prędkość rowerzysty nie ma tutaj znaczenia. Tutaj pojawia się kwestia bezpieczeństwa. Rowerzysta teoretycznie może jechać ponad 40km/h na DDR, ale gdyby zdarzył się przypadek, że jakieś auto wyjedzie z podporządkowanej, to pewnie tragiczny byłby efekt tego spotkania… W mojej opinii takie prędkości dobrze jest rozwijać poza terenem zabudowanym na szosach o mniejszym natężeniu ruchu.
Dzięki, ale bardziej mi chodziło o obalenie zasłyszanego mitu że faktycznie takie wyłączenie gdzieś w przepisach istnieje. Aspekt praktyczny oczywiście słusznie opisujesz.
Nie ma takiego wyłączenia w przepisach 🙂
Prędkość na jezdni nie ma znaczenia, jeśli obok jest DDR bo po prostu masz obowiązek jazdy po DDR. Chyba, że miałeś na myśli jazdę chodnikiem – prawo dopuszcza taką sytuację, jeśli na jezdni jest >50km/h a chodnik ma ponad 2 metry szerokości. Ale tylko dopuszcza – kierowcy często błędnie przytaczają ten przepis jako obowiązek opuszczenia jezdni i jazdę chodnikiem 😛
Czy podczas całej sytuacji: spotkania z policją oraz rozpraw sądowych poruszany był w ogóle wątek zachowania Pani kierującej autem oraz stwarzanego przez jej zachowanie zagrożenia ?
Policjanci na miejscu stwierdzili, że powinienem przeprosić Panią, że jechałem akurat wtedy ulicą i jej przeszkadzałem… Podczas rozpraw temat się przewijał, ale jako opis sytuacji, a nie temat, czy było to zachowanie przepisowe czy też nie. Mógłbym założyć Pani sprawę, która by się pewnie ciągnęła przez kilka rozpraw, a na to szkoda było mi trochę nerwów i czasu, bo mieszkam obecnie w Warszawie, a całe postępowanie prowadzone było w Rzeszowie 🙂
Uwaga. C16/c13 a kompilacji poziomej to nie jest ciąg pieszo-rowerowy a obecnie brzmi to jako droga dla pieszych i rowerzystów. Co powoduje, że nie wymyka się to z obowiązku poruszania się po niej rowerem.
Prawda, przydałoby się ujednolicić to nazewnictwo w PoRD, bo jest straszny bałagan
Droga dla rowerów i pieszych nie jest drogą dla rowerów, którą poruszać się ma obowiązek rowerzysta.
Bzdura. Kiedyś tak było, bo rzeczywiście było to niespójne. Kilka lat temu zapisano to jednak „poprawnie” i obecnie taki obowiązek istnieje
Rozporządzeniem chcesz zmieniać ustawę?
Kobieta nie zawiniła. Dokonała zatrzymania na podstawie podejrzenia o popełnienie wykroczenia. Możesz założyć sprawę przeciwko Zarządcy Drogi.
Nie dokonała żadnego zatrzymania. Chciała w niebezpieczny sposób zepchnąć mnie na krawężnik przy okazji wyzywając mnie przez okno. Kobietę to ja zatrzymałem kilkaset metrów dalej gdy zjeżdżała na swoją posesję.
Chciałbym zwrócić uwagę, że rozporządzenie ministra zostało wydane z naruszeniem prawa. Mianowicie dokument ten odwołuje postanowienie ustawy: w ustawie jest postanowiony obowiązek poruszania się droga lub pasem dla rowerów , a w przypadku poruszania się droga dla pieszych i rowerów zachowania szczególnej ostrożności i ustępowania pierwszeństwa pieszym (bez rozróżniania sposobu oznaczania takiej drogi). Rozporządzenie wprowadza dodatkowy nakaz ( nasz obowiązek jechać każdym rodzajem drogi rowerowej) i odwołuje obowiązek udzielania pierwszeństwa pieszym dla dróg oznaczonych znakiem C13/C16 przedzielonych znakiem pionowym. Władza wykonawcza podporządkowana jest władzy wykonawczej , a rozporządzenie łamie tę zasadę. Ten cały bałagan rowerowo – drogowy wywołany jest brakiem regulacji dotyczących budowy dróg rowerowych. Mamy tutaj wolna amerykankę i budowę dróg których jedynym celem jest podbijanie urzędniczych statystyk. W efekcie na potęgę budowane są swoiste getta dla rowerów: żyć tutaj się nie da, a ucieczka z nich grozi prawnymi konsekwencjami. Poza tym to rowerowo – drogowe dziadostwo wywołuje agresje u kierowców samochodów (przecież rowerzyści mają swoje drogi – jak w wyżej opisanej historii). Kolejna kwestia : dlaczego sąd potrzebował aż tylu rozpraw (przepis jest jasny, stan faktyczny opisany prze policjantów chyba tez taki był)? I ostatnia sprawa: jakie konsekwencje za nieznajomość egzekwowanego prawa spotkały policjantów ?
Sąd pewnie tez musi zarobić pieniążki dlatego potrzebował więcej rozpraw 😉
Nie mam pojęcia czy policjanci dostali jakieś konsekwencje, zapewne nie…
Władza wykonawcza jest podporządkowana władzy ustawodawczej miało być oczywiście.
Obowiązek jazdy po ciągach pieszo-rowerowych wynika z interpretacji zapisanej w rozporządzeniu o znakach i sygnałach :
” 40. Droga dla pieszych i rowerzystów
1. Umieszczone na jednej tarczy symbole znaków C-13 i C-16 oddzielone kreską poziomą oznaczają, że droga jest przeznaczona dla pieszych i kierujących rowerami. Kierujący rowerami są obowiązani do korzystania z tak oznakowanej drogi, jeżeli jest ona wyznaczona dla kierunku, w którym oni poruszają się lub zamierzają skręcić. Ruch pieszych i rowerów odbywa się na całej powierzchni tak oznaczonej drogi.
2. Umieszczone na jednej tarczy symbole znaków C-13 i C-16 oddzielone kreską pionową oznaczają drogę dla rowerów i drogę dla pieszych położone obok siebie, odpowiednio po stronach wskazanych na znaku. Kierujący rowerami są obowiązani do korzystania z tak oznakowanej drogi, jeżeli jest ona wyznaczona dla kierunku, w którym oni poruszają się lub zamierzają skręcić.
3. Przepisy ust. 1 i 2, § 37 ust. 2 i 3 oraz § 39 ust. 1a i 2 stosuje się odpowiednio dla oznaczania końca drogi dla pieszych i kierujących rowerami oraz końca drogi dla rowerów i drogi dla pieszych położonych obok siebie, przy czym znak C-13/C-16 jest odwoływany również znakami C-13 albo C-16.”
Tylko czy to jest zgodne z Prawem o ruchu drogowym? Czy minister mógł sobie nałożyć kolejny nakaz, bo ustawa obowiązku poruszania się DDRIP na rowerzystów nie nakłada.
Jeszcze raz napiszę: władza wykonawcza (Minister) nie może zmieniać prawa ustanowionego przez władzę ustawodawczą (Sejm). To jest sprawa którą podczas rozprawy powinien poruszyć sąd, bo z ustawy wynika wprost, że rowerzysta drogą widoczną na zdjęciu nie miał obowiązku jechać.
A co z ta Pania? Czy za jej bandyckie zachowanie została ukarana bo dla mnie tak się zachowala…. Dziś miałem podobną sytuacje z tym ze kierowca z przeciwka postanowił mnie obtrąbic i wystraszyć jadąc wprost na mnie przecinając ciągłą podwójna linie tylko dla tego ze po jego str.była ścieżka.
9oDobry tekst dzięki👍
Bez konsekwencji… mogłem jej założyć sprawę oczywiście, ale szkoda mojego czasu, nerwów i pieniędzy. Kierowcy lubią być stróżami prawa
Przepraszam, że się powtarzam, ale gdzieś coś źle kliknąłem i odpowiedziałem nie tam gdzie trzeba. 🙂
Moim zdaniem Kobieta nie zawiniła. Dokonała zatrzymania na podstawie podejrzenia o popełnienie wykroczenia. Możesz założyć sprawę przeciwko Zarządcy Drogi. To zarządca ponosi odpowiedzialność za ten incydent.
Dziękuję za przedstawienie sprawy.Policja w ogóle nie zna przepisów dotyczących poruszania się rowerami.Miałem przypadek że jadąc rowerami z wnukiem który nie miał jeszcze Karty Rowerowej,dziecko jechało po chodniku,a ja obok po jezdni.Pani samochodem wjechała na chodnik zajmując jego całą szerokość.Na zwróconą uwagę odparła że ona tutaj mieszka i tyle.Po wezwaniu Policji przyjechał patrol i funkcjonariusze stwierdzili że dziecko powinno jechać po jezdni.Zapytałem „fachmanów”czy znają Kodeks Drogowy,jeden z nich przez radio zapytał chyba kogoś z drogówki i wlepił mandat kierującej autem!Pozdrawiam!
I tłumacz jak chłop krowie na miedzy! Wróć do szkoły i naucz się czytać ze zrozumieniem. Podobno jest teraz taki przedmiot. Rozumiem że przeczytanie całego artykułu oraz orzeczenia sądu, dalej nie wyprowadziło cię z błędu. Ale odpowiedź autora już chyba powinna? Pani nikogo nie zatrzymała, to ją zatrzymano. Nie zawiniła? Interpretując swobodnie przepisy według własnego widzimisię, spowodowała zagrożenie na drodze! Za co, niestety nie została ukarana…
Twoim zdaniem „nie popełniła”. Zdaniem sądu jednak „popełniła”. Niemniej nadajesz sie na policjanta drogówki, a może nawet nim jesteś. Znajomość przepisów reprezentujesz podobną… 😉
Zarządca drogi nie ponosi tu żadnej odpowiedzialności, chyba że za taką uznać brak drogi rowerowej w kierunku, w którym jechał autor. Bardzo ciekawa logika myślenia. Moja np. wskazuje mi jednoznacznie, że jesteś wyborcą PiS i Dudy. Mam rację? Normalni ludzie przecież tak nie myślą…
A jak to się wszystko ma do przepisów?
PRAWO O RUCHU DROGOWYM
Art. 33.
1. Kierujący rowerem jest obowiązany korzystać z drogi dla rowerów lub pasa ruchu dla rowerów, jeśli są one wyznaczone dla kierunku, w którym się porusza lub zamierza skręcić. Kierujący rowerem, korzystając z drogi dla rowerów i pieszych, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustępować miejsca pieszym.
DROGA DLA ROWERÓW znak C-13
ZNAK KOMPILACJI C-13 + C-16 / CIĄG PIESZO –ROWEROWY
Pas ruchu dla rowerów (również: pas rowerowy) – pas ruchu na jezdni przeznaczony wyłącznie do ruchu rowerów.
W moim przekonaniu jeśli obok jezdni obojetnie z której strony jest droga dla rowerów oznaczona znakiem C-13 to czy jest czy nie ma zakazu jazdy rowerem po jezdni rowerzysta ma obowiązek jechać tą drogą dla rowerów. Jeśli jest taka ścieżka pieszo rowerowa oznaczona znakiem C-13 +C 16 a więc znakiem kompilacji jako ciąg pieszo – rowerowy to mamy obowiazek poruszać się rowerem po niej tylko wtedy kiedy na jezdni jest wyrażny zakaz jazdy rowerem po jezdni – jeśli nie ma takiego zakazu mozemy jechać po jezdni lub korzystać ze ścieżki obok. To samo tyczy się pasa ruchu dla rowerów / zwany pas rowerowy /
Podsumowując – wszystko rozbija się o znaki należy rozróżnić
1. DROGA DLA ROWERÓW – znak C – 13
2. CIĄG PIESZO- ROWEROWY – znak kompilacji C-13 + C-16
Z mojego doświadczenia wiem że jazda w nadmorskich miejscowościach po ciągach pieszo- rowerowych / czy nawet po drogach dla rowerów bo turyści nie zważają czy mogą chodzić po drodze dla rowerów / jest o wiele bardziej niebezpieczne niż jazda po jezdni. A już jak postawią znak zakazu jazdy rowerem po jezdni to przejazd w sezonie w czasie dużego nasilenia ruchu pieszego jest po drodze dla rowerów nie raz prawie niemożliwa. Turyści widząc ładny szeroki chodnik mają pewność że cała szerokość jest dla nich i nie patrzą na oznaczenia. Tak było w tym roku w Trzęsaczu gdzie postawili znak zakazu jazdy dla rowerów po jezdni a w zamian nakaz jazdy po ciągu pieszo rowerowym / praktycznie ładnym nowym chodniku/ gdzie dodatkowo jest też przystanek autobusowy i parkingi. Przejazd w sezonie to był horror. Powiem też że przejazd w tym czasie po jezdni to też masakra ale uważam że bezpieczniej niż po tak zwanej potocznie ścieżce rowerowej.
Słuszna obserwacja. Przepisy w sprawie obowiązku jazdy C13/C16 niedawno się zmieniły znosząc ten obowiązek. Jest za to wprowadzające zamieszanie roporządzenige ministra usiłujące (!) ten obowiązek przywrócić. Jest to jednak zarządzenie niższego rzędu, tyle, że oczywiście wywołujące konieczność walki o swoje prawa w krytycznej sytuacji.
W zaciszu ministerialnego gabinetu co prawda próbowano zaprzepaścić nowelizację zdejmującą z rowerzysty obowiązek korzystania z cpr i przywrócić stan prawny sprzed nowelizacji, ale nie zwrócono uwagi na pewien istotny szczegół, otóż ddr jest w ustawie jasno zdefiniowana i w żaden sposób pod tę definicję nie da się podciągnąć cpr z pionową kreską.
Co do obowiązku jazdy CPR (poziomy), i braku zakazu jazdy rowerem. zapominasz o jednej istotnej kwestii.
Tam nie może być takiego zakazu, od tak, tylko dlatego , że jest CPR, no chyba że z konieczności (bo jest droga szybkiego ruchu).
Ale załóżmy, że jest ograniczenie do 50 km/h.
A na CPR jest tłum. Czyli panują szczególne warunki.
Mamy wyjątek i powinieneś jechać ulicą.
Na CPR poziomym jesteś warunkowo.
To nie jest pełnoprawna DDR.
Jest druga strona tego medalu.
jeśli na CPR jest przejezdnie masz obowiązek jazdy CPR.
Oczywiście cały czas mówimy o CPR poziomym.
Jest to trochę bardziej skomplikowane, ale bez przesady.
To jest świetny tekst! Wielki szacunek za walkę w sądzie i nieustępliwość!
Jeśli jest ścieżka rowerowa wzdłuż drogi to chyba lepiej nią jechać bezpiecznie niż ryzykować potrącenie i stwarzać niebezpieczeństwo i na siłę jechać drogą. Przepisy są po prostu niedopracowane, a rowerzyści zbyt pewni swego.
Oczywiście nie stwarzam zagrożenia, gdy zatrzymuję się nagle na drodze i przecinam swój i przeciwległy pas ruchu żeby dostać się na CPR po lewej stronie jezdni…
Kiedyś czytałem, że budując DDR trzeba spełnić różne wymagania.
Między innymi różnica poziomów nie może być większa niż xx cm (nie pamiętam dokładnej wartości)
Wiec jeśli przy takim skrzyżowaniu jest wysoki krawężnik DDR nie spełnia wymogów.
Teraz pytanie, jaka to wartość i co nam daje taka wiedza
A) przebijemy oponę to do zarządcy drogi?
B) mandat – można tłumaczyć się, że dana droga nie spełnia kryteriów /wymagań?
Roszczeń dochodzić możesz u zarządcy dróg.
Nas jako uczestników ruchu obowiązuje prawo o ruchu drogowym, a nie prawo budowlane.
Inna sprawa, że droga nie spełniająca wymogów prawa budowlanego nie powinna zostać odebrana i użytkowana w ruchu!
To jest tak prosty i jasny przepis, że wszyscy powinni go znać. Ale cóż, panowie żywiący się w pracy pączkami inteligencją nie grzeszą…
Jadąc codziennie do pracy mam po swojej lewej stronie ok 200 metrów ścieżki rowerowej (na kilkukilometrowej ulicy). 100 metrów przed skrzyżowaniem ze skrętem tylko w lewo i 100 za nim. Gdyby przepis stanowił inaczej, musiałabym zjechać z prawego pasa na ścieżkę, przejechać skrzyżowanie, na którym kierowcy nie patrzą na rowerzystów i na końcu ścieżki znów wrócić na prawy pas. Narażałabym się w ten sposób trzy razy na odcinku 200 metrów, by nie łamać przepisu.
Bardzo mądry tekst!
I to my decydujemy jak chcemy jeździć. Czasem lepszy mandat, niż utrata zdrowia. I kierowcy samochód nie są policja aby zwracać nam uwagę na przepisy. Bo my im tego nie robimy
1. Co z DDR zaczynającymi się gdzieś na poboczu od tak (jak powyżej przedstawiona na zdjęciu). Przykładowo „zaczyna” się znakiem C-13 i krawężnikiem (W-wa ul.Szyszkowa przed wiaduktem w kierunku Opaczy)? W tym miejscu jest już podwójna ciągłą, wysoki krawężnik i za chwilę skrzyżowanie. Zatrzymanie się tam rowerem jest raczej ryzykowne.
2. Sytuacja kiedy wjeżdżamy z poprzecznej (skrzyżowanie T) na ulicę wzdłuż której jest DDR ale nie ma wyznaczonego wjazdu na DDR a sama DDR jest oddzielona pasem zieleni? przykład z Św.Bonifacego w lewo na al.Sikorskiego w kierunku Wilanowskiej?
„Z resztą” to już jest prawdziwa plaga, skoro nawet w uzasadnieniach sądowych się pojawia jak niby nigdy nic :/
Dokładnie!
Hej z tego co wiem zgodnie z przepisami rowerzysta poruszający się po ulicy czy szosie zobowiązany jest jechać jak najbliżej krawędzi drogi, z możliwością zachowania od samej krawędzi bezpiecznej odległości do 1m, a pojazd wyprzedzający inny pojazd( w tym rower) powinien zachować bezpieczna odległość ok 1,5m. Tak więc pani ta już na podstawie własnych zeznań powinna zostać ukarana mandatem 🤔
Przepraszam nie jak najbliżej krawędzi, a możliwie blisko 😉
Pingback:Kiedy korzystać ze ścieżek rowerowych? Jak się bronić przed mandatem? | Do your own thing
A co z tą kobietą ,która chciała Cię potrącić?, czemu sąd się tym nie zajął i nie skazał ją wyrokiem?, przecież to była świadoma próba pozbawienia drugiej osoby zdrowia lub życia
Najgorsze w tym wszystkim jest to ze Pani, która nie jest uprawniona do wymierzania sprawiedliwości a tym bardziej w formie spychania, trąbienia i wygrażania nie została ukarana mandatem !!!!! a powinna bo nawet jeśli byś złamał przepis to ona łamiąc prawo bezpośrednio zagraża twojemu życiu i/lub zdrowiu
A jakie przepisy w tej materii sa w innych krajach UE, np. w Niemczech, Austrii, Włoszech, Hiszpanii, nie wspominając o Holandii?
Jedna uwaga odnośnie ostatniego akapitu. U nas nie ma prawa precedensowego, dlatego powołanie się na dany wyrok może pomóc, ale nie musi. Dopiero wyroki Sądu Najwyższego są obowiązujące dla innych sądów. Więc każda sprawa jest rozpatrywana indywidualnie i sędzia może być „zmęczony” innymi sprawami, a tą potraktować po macoszemu – zgodnie z „linią” policyjnych niedouczonych funkcjonariuszy…
Argumentacja dobra ale sama wygrana to wcale nie jest potwierdzenie „że można”.
Oczywiście zgadam się ze wszystkim, też tak uważam, tylko co z tego?
Miałem IDENTYCZNIE, dosłownie wszystko: zdarzenie i argumentacje. Nawet bardziej jaskrawy przypadek, bo odbyło się to na drodze czteropasmowej przedzielonej pasem trawy.
Sprawa przeszła przez dwie instancje i zakończyła się skazaniem, a nie uniewinnieniem.
Zatem co przepisy i argumenty to jedno, a co sędzia, to drugie…..
Pozostaje jeszcze kwestia przepisów określających jakie wymogi musi spełniać DDR. Podejrzewam że większość naszych pseudo dróg rowerowych ich nie spełnia. Jeśli więc nie spełnia to czy można stosować do nich przepisy jak dla pełnoprawnej DDR?
Wyrok wydany przez Sąd w Tej sprawie w przedstawiony przez autora sposób wprowadza ludzi w błąd.
Sąd nie może orzec, że nie miałeś obowiązku korzystać ze ścieżki pieszo-rowerowej, ponieważ wydałby orzeczenie nie zgodne z prawem.
Miałeś obowiązek jazdy ścieżką pieszo-rowerową. I co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości.
Należy wyjaśnić, że rozwinięcie rozporządzenia o kierunku jazdy odnosi się wyłącznie do pasa rowerowego. Ścieżka rowerowa – inaczej droga dla rowerów, jak i ścieżka pieszo-rowerowa są drogami dwukierunkowymi.
A zatem była ona dla kierunku, w którym poruszał się autor. Nie mylmy pojęcia „dla kierunku” z pojęciem „w tym samy kierunku”, ponieważ pierwsze pojęcie dotyczy wszystkich dróg, a drugie pojęcie wyłącznie jednokierunkowego pasa rowerowego. Sprawa tak zwanych „kontrapasów”, które stoją w sprzeczności z konwencją. Kontrapasy zostały wycofane.
Pas rowerowy to część drogi będąca integralną częścią jezdni, wydzielony dla rowerzystów. Pas rowerowy jest jednokierunkowy. Musi być skierowany w tym samym kierunku co poruszające się obok samochody.
Rozporządzenie o ukierunkowaniu pasa rowerowego w tym samym kierunku co ruch po jezdni, nie dotyczy drogi rowerowej.
Droga jest dwukierunkowa, jest więc wyznaczona „dla kierunku” w obie strony. Również „dla kierunku” w którym jechał bohater tego artykułu.
Pomylono te dwie rzeczy. Proszę o sprostowanie wniosku jakoby: „droga dla rowerów musi być wyznaczona po prawej stronie jezdni”. To wprowadza w błąd !
Drugą sprawą, jest fakt, że w tej konkretnej sytuacji, nie było możliwości zmiany pasa ruchu, oraz nie było odpowiedniego oznakowania.
To jednak nie może stawać w sprzeczności z rozporządzeniem o bezwzględnym zakazie poruszania się jezdnią gdy istnieje droga dla rowerów. Bez względu po której stronie ulicy ta droga się znajduje. To nie jest jednokierunkowy pas rowerowy.
W tej konkretnej sprawie, należało zastosować artykuł o tzw. wyższej konieczności.
Zgodnie z prawem nie wolno Ci było jechać ulicą. Była droga dla rowerów. Brak jednak możliwości zmiany pasa ruchu uniemożliwiał zastosowanie się do ogólnych przepisów.
Brak oznakowania również nie pozwalał na podjęcie właściwej reakcji w odpowiednim czasie.
Nie było winy autora. I dlatego został uniewinniony. Nie dlatego, że nie miał obowiązku poruszać się po ścieżce pieszo-rowerowej. Miał.
To są dwie odrębne rzeczy. Więc proszę nie wprowadzać ludzi w błąd.
Co innego mieć obowiązek, a co innego mieć możliwość się z tego obowiązku wywiązać.
Sąd uznał, że nie było możliwości zjazdu na drogę dla rowerów. W związku z czym, rowerzysta kontynuujący jazdę miała obowiązek zastosować prawo wyższej konieczności i mógł „na drodze wyjątku” jechać ulicą.
Ale tylko do najbliższego zjazdu umożliwiającego bezpieczny zjazd na drogę dla rowerów.
Dla opornych tekst uproszczony
Jeżeli jest droga dla rowerów, to masz obowiązek z niej korzystać, choćby kurwa była na księżycu. A że nie masz rakiety, żeby tam dolecieć, to jedziesz ulicą mimo obowiązku – w drodze wyjątku.
Dzięki za komentarz.
Tytułem wyjaśnienia:
Pierwsza faza artykułu odnosiła się do linii obrony jaką przedstawiłem sądowi: a) w sprzeciwie, b) na rozprawie sądowej.
Dalej:
Moja linia obrony była jasna: nie miałem wiedzy, ani świadomości, że po drugiej stronie ulicy była ścieżka rowerowa, gdyż żaden znak o tym mnie nie informował (znaki wiadomo po prawej stronie itp itd.).
Wreszcie wnioski:
Napisane jest wyraźnie, że jeśli mamy znak zakazu poruszania się rowerem B-9, to musimy szukać alternatywy (jednak uważam, że fajnie byłoby podpowiedzieć uczestnikowi ruchu, że ma tą ścieżkę po dugiej stronie drogi, w jaki sposób? Ano np tworząc śluzę). Jeśli zaś znaku zakazu (B-9) nie ma, to nie musimy korzystać ze ścieżki, która jest po lewej stronie (bo teoretycznie nie mamy wiedzy o jej istnieniu). Nawet jeśli byłoby sto tysięcy dogodnych momentów do zjazdu, to i tak obowiązku nie mamy, dopóki nie będzie odpowiedniego znaku drogowego obowiązującego rowerzystę!
Ale jakiego konkretnie znaku Ty oczekujesz ?
Według mojego doświadczenia wystarczy zapis w kodeksie i upomnienie.
I żaden wyrok Cię nie uchroni.
Byłeś już tam chłopie, wiedziałeś, że jest inna droga dla rowerów, to mogłeś pokierować swoim zachowaniem inaczej.
Następnym razem w sądzie sposób na niewiedzę już nie przejdzie. A to obala całą Twoją hipotezę.
Jeśli w Sądzie biegli dowiodą, że miałeś wcześniej możliwość zjazdu na ciąg pieszo rowerowy oraz miałeś wiedzę o istnieniu tego rodzaju drogi, (bo już masz), nie będzie taryfy ulgowej – a bo znaku nie było.
Nie rób sobie z jednorazowego przykładu ogólnego ujednolicenia przepisów. To tak nie działa. Ponadto prawo w Polsce nie jest precedensowe.
A jak mi nie wierzysz, to pojedz tam jeszcze raz, wezwij drogówkę, odmów mandatu i opowiedz jeszcze raz sędziemu swoją wersję wizji prawa.
Zobaczysz ile warte są te Twoje wywody.
Mylisz się. Kierujący ma się stosować do obowiązujących znaków drogowych, a nie jeździć na pamięć!!! Ileż to razy zmienia się organizacja ruchu, droga jest remontowana, wyłączona z użytkowania itd… Litości!!! Wyobraź sobie, że codziennie jeździsz do pracy autostradą w kierunku Wrocławia. Pewnego dnia dojeżdżasz do autostrady, a tam znak Wrocław jest przekreślony, i co? Dalej usilnie kierujesz się na autostradę? Bzdura! Prawo drogowe ma wynikać z przepisów ruchu drogowego, a nie z wiedzy, którą nabyłem w internecie, czy też z pamięci, kiedy jechałem tą drogą w zeszłym roku! Tak się składa, że mieszkam ponad 300km od miejsca zdarzenia, a w miejscu o którym rozmawiamy bywam mniej więcej raz na pół roku. Serio myślisz, że przez pół roku nic się na 100% nie zmieni w przepisach/oznakowaniu/remoncie? Nie jeździj na pamięć, bo możesz spowodować wypadek drogowy kolego!
No chyba, że faktycznie nie ma tam możliwości zjazdu na ścieżkę. Wówczas musisz jechać ulicą, ale to nadal nie ma nic wspólnego ze znakami.
Pozdrawiam
I tutaj się wtrącę: Jeśli nie można dalej jechać, schodzisz z roweru i stajesz się pieszym. Zgodnie z przepisami przechodzisz na drugą stronę drogi prowadząc grzecznie rower i wsiadasz na niego na początku ścieżki rowerowej. I możesz jechać dalej. Wiem, że debilne, ale tak jest zgodnie z prawem w miejscach gdzie zaczynają się lub kończą drogi dla rowerów.
Po drugie: na drodze jest linia przerywana, więc możesz (ryzykując) zjechać zgodnie z prawem na pobocze po drugiej stronie i kontynuować jazdę po DDR.
Ale jak przejść na drugą stronę, gdy nie ma przejścia dla pieszych?!
A w jakim to kraju obowiązują takie debilne przepisy nakazujące rowerzyście zsiadanie z roweru, bo na pewno nie w Polsce?
Gdy nie ma przejścia dla pieszych przechodzisz jak pieszy w tej sytuacji. Tzn. nie ma przejścia w odległości 100m rozglądasz się, zachowujesz szczególną ostrożność i jeśli nic nie jedzie przechodzisz na drugą stronę.
Powiem tak, ścieżki rowerowe są do dupy, ale zastrzegam sobie. Jeżdże na szosie i nie mam obowiązku jeździć na ścieżce. Oczywiście dla bezpieczeństwa wjeżdżam na ścieżkę, bo też jest to moim obowiązkiem, nie miałem nigdy problemu z policją, bo nigdy mnie nie złapała. Być może nie jeżdzę codziennie po Warszawie i dlatego. Ale jak już jestem w Warszawie to korzystam głównie ze ścieżek. Ja nie jeżdże dla średniej, więc wbijam sobie na ścieżkę rowerową.
Szosowi kolarze często omijają ścieżkę, bo jednak łapią szybkość i średnią, kto co lubi, ja wolę jeździć na ścieżce. Ale jest przepisowo każdy z nas, tak mi się wydaje. Przejeżdżając przez drogę trzeba również uważać jeśli nie ma świateł czy są światła, bo nawet jak kierowca wjeżdża i nie spojrzy, to też masz obowiązek patrzeć w lewo i prawo. Ja sam patrzę tak i nie ufam kierowcom.
A czy teraz jest już na tej ulicy znak zakazu poruszania się rowerem?
Nie ma
Kolego MT, sam sobie przeczysz. Napisałeś że:
”Co innego mieć obowiązek, a co innego mieć możliwość się z tego obowiązku wywiązać.
Sąd uznał, że nie było możliwości zjazdu na drogę dla rowerów. W związku z czym, rowerzysta kontynuujący jazdę miała obowiązek zastosować prawo wyższej konieczności i mógł „na drodze wyjątku” jechać ulicą.”
Jeśli rowerzysta miał obowiązek zastosować prawo jazdy po ulicy to jak miał również obowiązek jazdy po ścieżce (droga wyjątku tutaj nic nie zmienia)? Z całego Twojego wywodu wynika jasno że rowerzysta miał obowiązek jechać po ulicy a nie ścieżce. Sam mieszasz ludziom w głowach.
Inwektywy typu ”Dla opornych tekst uproszczony” pozostaw dla siebie, proszę.
Macieju. Są dwa obowiązki, ale one się nie wykluczają.
Wynikają po prostu jeden z drugiego.
pkt. 1. Rowerzysta miał obowiązek korzystać z DDR.
pkt. 2. Rowerzysta nie miał jak wywiązać się z obowiązku – brak infrastruktury.
pkt. 3. Rowerzysta miał obowiązek stosować się do ogólnych zasad PoRD.
Wyrok sądu : warunkowe zawieszenie obowiązku pkt. 1.
Rowerzysta mimo zawieszenia nadal pozostaje w obowiązku stosowania się do ogólnych zasad PoRD. (pkt. 3.)
A jedną z tych zasad jest pkt. 1. 🙂 Obowiązek jazdy DDR.
To nie rowerzysta ponosi winę za nie wywiązanie się z obowiązku.
Usprawiedliwia go pkt. 2.
Winę za brak możliwości wywiązania się z obowiązku ponosi Zarządca tamtejszej Drogi.
Wyroki orzekane są w logice dwuwartościowej.
a prawo jest przestrzenią bardzo złożoną i wielopłaszczyznową.
„tutaj nie jestem do końca przekonany, bo jeśli wrócimy na moment do zapisu z PRD: „Kierujący rowerem jest obowiązany korzystać z drogi dla rowerów lub pasa ruchu dla rowerów, jeśli są one wyznaczone dla kierunku, w którym się porusza lub zamierza skręcić. Kierujący rowerem, korzystając z drogi dla rowerów i pieszych, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustępować miejsca pieszym.” – Ja rozumiem ten zapis tak, że jeśli mam drogę dla rowerów to jestem obowiązany z niej korzystać, a jeśli jest to ciąg pieszo-rowerowy to mogę (ale nie muszę) korzystać, jednak wtedy bezwzględnie muszę ustępować miejsca pieszym. Sąd jakby ma inne zdanie w tej kwestii.”
Jakby to powiedzieć… Już samo odwoływanie się do konwencji wiedeńskiej sugeruje, że wielkiego pojęcia o prawie nie masz, ten fragment zaś utwierdza w przekonaniu. Otóż jakiś czas temu z takich przepisów rzeczywiście nie wynikał żaden obowiązek jazdy rowerem po ciągu pieszo rowerowym i bywały sprawy, gdzie rowerzyści nie przyjmowali mandatu i w sądzie wygrywali. To, co się zmieniło, to fakt, że powstało odpowiednie rozporządzenie i teraz każdy rowerzysta, gdy ma wyznaczony ciąg pieszo-rowerowy w kierunku, w którym się porusza, jest zobowiązany poruszać się po nim.
Tak. Zgadzam się. Z zastrzeżeniem, że istnieją szczególne okoliczności warunków, które zwalniają rowerzystę z korzystania z CPR (ciągu pieszo rowerowego), gdy jest on poziomy (ruch odbywa się na całej szerokości), w szczególności, gdy ów ciąg jest „zawalony” pieszymi.
Wówczas z tytułu obowiązku zachowania szczególnej ostrożności rowerzysta musi zejść z roweru i prowadzić rower jako pieszy, lub skorzystać z alternatywy ( jezdni ) jeśli brak zakazu ruchu dla rowerów.
Gdy więc obok wiedzie jezdnia, gdzie jest ograniczenie do 50 km/h, a CPR poziomy jest zajęty, rowerzysta może korzystać z jezdni.
Wyjątek ten nie obowiązuje DDR (drogi dla rowerów), oraz CPR pionowy, gdzie ruch jest rozdzielony.
Cześć. Dzięki za tekst. Dla mnie jest jeszcze jeden absurd w tej sprawie a mianowicie postawa i wyrok sądu pierwszej instancji który obligatoryjnie stoi murem za policjantami nie biorąc faktów i przepisów pod uwagę. Na takim etapie pewnie wielu ludzi rezygnuje z dalszej „batalii” i chyba temu to ma służyć. Ja też kiedy jadę rowerem MTB jeżdżę ścieżkami rowerowymi nawet jeśli są brudne i dziurawe bo wiem że na takim sprzęcie anie mnie ani rowerowi nic się nie stanie. Natomiast jadąc szosówką jeżdżę tak jak Ty ale też i czasem nie wjeżdżam na ścieżkę nawet jeśli jest po mojej prawej stronie bo często taka ścieżka ma np. długość 200m i zaczyna się nagle bez dostępnego wjazdu okraszona 12cm krawężnikiem 🙂 z kilkunastoma wjazdami do posesji i wysokość między płaszczyzną wjazdu a płaszczyzną chodnika/ścieżki wynosi czasem 35cm na odcinku 1m. Nie wiem czy to jasne z tymi wymiarami ale pisząc bardziej obrazowo to po prostu rowerowe rodeo 🙂 Przepisy ciągle nie nadążają za zmianami w naszym dynamicznym świecie i uważam że rower szosowy powinien w tych przepisach potraktowany odrębnymi przepisami.
Wszyscy piszemy o niespójności przepisów, ograniczeniach nałożonych na nas itd., ale nikt nie wspomina o zmianie przepisów na naszą rzecz. Nie mamy żadnego lobby. Prawo ustanawiają osoby, które rowerami nie jeżdżą, a rowerzystów traktują jako zawalidrogi przeszkadzające im w miłym rozpędzaniu się metodą gaz do dechy (kto przestrzega przepisów ograniczających prędkość?🤣🤣🤣).
A co z profesjonalnymi, zrzeszonymi kolarzami? Też szlifują formę na chodnikach? Czy naprawdę PZKol nie ma na celu lobbowianie w sprawie zmian? Ścieżki rowerowe – ok, ale dla tatusiów z dziećmi. Równanie wszystkich do poziomu spacerowiczów to naprawdę grube nieporozumienie.
Zresztą, na czym polega moje bezpieczeństwo, gdy chroni się mnie przed samochodami o prędkości max 50 km/h, zaganiając na ścieżkę, podczas, gdy poza terenem zabudowanym żadna ochrona nie obowiązuje, a samochody pędzą min. 90 km/h?
Super ciekawy i kompetentny tekst. Dzięki. Mam nadzieję, że nie będę musiała korzystać z Twoich rad, chociaż nigdy nie wiadomo, bo – jak wiemy – drogi rowerowe często pojawiają się jak widma na kilka kilometrów;)
Na ostatnim zdjęciu widzimy kolarzy (trening ?) a nie rowerzystów.
I co to zmienia?
Dzięki za ten świetny tekst! Każdy jeżdżący rowerem powinien znać przepisy, by w razie konfrontacji być pewnym siebie i walczyć o swoje.
Był też świetny tekst na stronie miastadlarowerów.pl, który pisał Pan Marcin Hyła. Niestety strona padła i tekst przepadł.
Drogi Kubo,
dzięki za wpis – a wszystkim innym za komentarze; wyjaśniło mi to parę kwestii – w tym Waszą, rowerzystów, niechęć do ścieżek (pieszo-)rowerowych.
Ja sama jestem kierowcą i nieraz zgrzytałam na Was – i przepisy – zębami. Bo chociaż jesteście rów(nopraw)ni w oczach prawa, to mimo wszystko nie jesteście „równorzędni” – ani masą, ani prędkością – samochodom; nawet wobec starego „malucha” jesteście słabsi i bardziej bezbronni, niż tenże w porównaniu z ciężarówką.
Proszę, używajmy szarych komórek i bądźmy dla siebie uprzejmi. Przy pasie jezdnym szerokości 5-7 m większość kierowców Was wyprzedzi bez problemu (i niechęci); przy pasie szerokości 3 m każdy rowerzysta na nim będzie stanowił dla kierowców zawalidrogę, którego przeskoczyć się nie da, a przy dużym ruchu oblecieć niełatwo 🙁 Dodatkowo ostatnio szerzy się plaga rowerzystów jeżdżących tyralierą, blokujących cały pas ruchu niezależnie od jego szerokości. Dzięki Bogu chociaż cichociemnych (czytaj: nieoświetlonych i nawet bez odblasków) ostatnio jakby trochę mniej 😉
Życząc, że tak powiem, Wam i nam – bezpiecznej, szerokiej i czystej (o to naprawdę powalczcie!) drogi od startu do mety (na pustą chyba już nie ma co liczyć) pozdrawiam serdecznie.
A gdy ścieżka jest po prawej stronie, czyli zgodnie z moim kierunkiem jazdy, a na drodze nie ma znaku zakazu poruszania się rowerów, to ze ściezki i trzeba korzystać?
Jeśli tylko masz możliwość zjazdu na taką ścieżkę, to masz obowiązek z niej korzystać. Skrajnym przypadkiem byłaby taka sytuacja: ścieżka zaczyna się nagle i jest oddzielona od jezdni pasem zieleni, co w początkowej fazie uniemożliwia z niej korzystania. Jednak pierwszy możliwy zjazd na taką ścieżkę obliguje Cie do korzystania z niej.
Tu znowu należałoby uściślić, jak ma wyglądać taki zjazd. Bo moim zdaniem, musi być łagodne „przedłużenie” z drogi na taką ścieżkę, ale już jakikolwiek zjazd w prawo, dla samochodu, nie. Oczywiście, zakładam, że najpierw jedziemy drogą.
Taki zjazd na prawo, po przejściu dla pieszych itd. nie przeszkadza za to jak można sobie pojechać na zielonym dla pieszych, bo auta, które przed chwilą kolarza wyprzedziły teraz czekają na zmianę światła i można je objechać i zacząć całą zabawę od nowa zjeżdżając za chwilę na jednię.
Świetny tekst. Gratuluje cierpliwości.
Czy jest już link do sprawy?
Niestety nie został on wciąż dodany
Nie zgodzę się z interpretacją, że jezeli mamy kompilację znaków C13/C16 po naszej stronie, to musimy jechać po chodniku. Art.33 ust.1 Kodeksu drogowego wyraźnie wskazuje na obowiązek jazdy rowerem po „drodze dla rowerfów, lub pasie ruchu dla rowerów”. Jednocześnie w roku 2011 został on zmieniony, i wykreślono obowiązek dla „drogi dla rowerów i pieszych”.
Nie można rozporządzeniem rozszerzać obowiązków wynikających z ustawy. Skoro ustawa mów o drodze dla rowerów i pasie ruchu dla rowerów, nie może tego rozporządzenie rozszerzać na droge dla pieszych i rowerów.